Witam :)
Rozdział niestety nie jest za długi, ale trudno się dziwić skoro pisałam go tylko około 2 godzin :/ No mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania :)
Obudziło ją wycie wilka. Alice zerwała się na równe nogi i
zaczęła nasłuchiwać. Od razu rozpoznała, że jest to wycie rozpaczy. Wybiegła z
pokoju i otworzyła z hukiem łazienkę. Zabrała apteczkę, po czym wybiegła z domu. Nawet
nie pomyślała o tym, że na dworze jest zimno, a ona ma na sobie tylko cienką koszulę nocną. Nie obchodziło ją to. Ktoś wyraźnie potrzebował jej pomocy, możliwe nawet,
że walczył o życie. W takiej chwili nie mogła myśleć o sobie. Nie była pewna
skąd dochodzą odgłosy wycia, więc stanęła i znowu zaczęła nasłuchiwać . Po
chwili stwierdziła, iż musi się on znajdować parę metrów dalej niedaleko
jeziora. Ruszyła więc pędem przed siebie biegnąc tak dobrze już znaną jej
drogą. Tą samą, którą podążała w śnie. Nagle zatrzymała się i rozejrzała. Wycie
było już bardzo głośne. Spojrzała w stronę jeziora i go ujrzała.
Leżał pod
drzewem, które rosło nad jeziorem. Powoli podeszła w jego stronę nie chcąc go
przestraszyć. Nie bała się do niego
zbliżyć. Czuła, że wilk jej nic nie zrobi. Podeszła bliżej i przyjrzała się mu.
Miał puszystą śnieżnobiałą sierść, był
cały we krwi. Alice nie wiedziała co mogło mu się przytrafić, ale na pewno nie
było to nic miłego. Powoli podchodziła do niego przyglądając mu się
intensywnie. Nagle wilk otworzył oczy, spojrzał na nią, a ona od razu
rozpoznała to spojrzenie. Widziała je na twarzach jej rodziców chwilę przed ich
śmiercią. To spojrzenie wyrażało strach i rozpacz. Spojrzała mu w oczy łagodnym wzrokiem. Spostrzegła, że są koloru morskiej fali. Jednak wilk dalej wystraszony
znowu zawył do księżyca. Stawiała coraz wolniejsze i mniej zdecydowane kroki.
Nie wiedziała na ile może sobie pozwolić i czy wilk jej na pewno nic nie zrobi.
Była już na tyle blisko, aby przy nim klęknąć. Znów spojrzała mu w oczy, jednak
jego wyraz w ogóle się nie zmienił.
-
Nie bój się – szepnęła – Chcę Ci tylko pomóc. – Po tych
słowach uśmiechnęła się do niego nieznacznie i wyciągnęła ku niemu rękę.
Wilk ciągle był przerażony, ale nie mógł nic zrobić,
ponieważ był teraz za słaby na jakikolwiek ruch. Serce Alice biło tak szybko
jak nigdy. Była prawie pewna, że zaraz wyskoczy jej z piersi. Mimo iż czuła, że
jej nie skrzywdzi to i tak strasznie się bała. Nagle zatrzymała się na chwilę.
Jej ręka zawisła parę centymetrów nad jego głową. Wałczyła ze sobą w myślach.
Musisz to zrobić. Jak
zaczniesz go po prostu leczyć to może zareagować agresywnie.
Wiem, ale się boję. Co jeśli jak go dotknę, to on mi coś
zrobi?
Przecież czujesz, że nic Ci
nie zrobi. Zaryzykuj i spróbuj go uratować. Jestem pewna, że zdobędziesz się na
to. Nigdy przecież nie lubiłaś kiedy ktoś cierpiał nie zależnie od tego czy to
człowiek czy zwierze.
Debrze już, zrobię to chociaż cholernie się boję. Ah te
rozmowy z sumieniem.
Ej ja ciągle tu jestem!
No dobra to idź już bo muszę się nim zająć.
W jej głowie zrobiło się cicho, więc uznała, iż jej sumienie
już sobie poszło. Spojrzała na swoją rękę, która ciągle wisiała nad głową
wilka. Bez wahania, już trochę szybszym tempem zbliżyła swoją rękę do jego puszystej
sierści. Zanurzyła w niej swoje palce i zaczęła go powoli głaskać. Wilk już się
trochę uspokoił i patrzył teraz na nią z lekką ulgą i zaciekawieniem, ale także
z bólem. Alice otrząsnęła się z dziwnego transu, w który wpadła, wstała i szybko
podbiegła do jeziora. Zanurzyła chusteczkę w wodzie i wróciła do Wika od razu
przy nim klęcząc. Popatrzyła na jego całe ciało. Brzuch miał trochę rozcięty i
łapę całą we krwi. Najpierw przemyła i zdezynfekowała mu rany, a później
obwiązała je bandażem. Po chwili usiadła przy nim i zaczęła go kojąco głaskać.
Zatopiła się w swoich myślach.
Co to był za sen?
Co on oznacza?
Kim był ten chłopak?
Czy kiedykolwiek go
spotkam?
Te i wiele innych pytań kotłowały jej się w głowie, a ona
przypominała sobie sen.
- Szłam w tedy nad to jezioro – zaczęła mimowolnie mówić do
siebie szeptem i spojrzała na jezioro – przyszłam stamtąd – wskazała palcem na ścieżkę, z której przyszła – a on stał tam – teraz przeniosła palec na drugą
stronę wąskiej rzeki płynącej od jeziora. Całe miejsce było bardzo ładne. Duże
jezioro otoczone gęstym lasem. Z wielkiego zbiornika wodnego wypływały małe rzeczki.
Woda w nim
była bardzo czysta. Niektóre drzewa miały szerokie pnie na dole i te, które
rosły przy samym brzegu na połowę zanurzały się w niej. Na przezroczystej tafli
wody widać było mnóstwo lilii wodnych, co nadawało całej scenerii bajkowy
wygląd – Tak niewiele brakowało żebym zobaczyła jego twarz – dalej mówiła do
siebie dziewczyna. Nagle ze zdziwieniem stwierdziła, że wilk zaczyna stawać na
nogi.
- Chodź ze mną – mówiła do niego z uśmiechem – zaopiekuję się
Tobą, przynajmniej na czas kiedy będziesz chory – wilk spojrzał na nią, ale w
jego spojrzeniu widziała już mniej strachu, a więcej zaufania. Po chwili pokiwał głową jakby odpowiadając na jej propozycję. Dziewczyna przetarła oczy i wytrzeszczyła je na niego.
- Ty mnie r-rozumiesz? - Ponownie pokiwał głową. Otrząsając się lekko z szoku wstała, zabrała apteczkę i powolnym krokiem ruszyła w stronę
ścieżki prowadzącej do jej domu. Co chwila oglądała się za wilkiem, w obawie,
że nie będzie miał siły iść. On jednak trzymał się twardo choć lekko utykał.
Gdy doszła do domu otworzyła drzwi z zamiarem wpuszczenia niebieskookiego, jednak ten
chyba ciągle się wahał czy może jej zaufać.
- No choć – powiedziała prawie matczynym tonem – chcę Ci
tylko pomóc i się Tobą zaopiekować. Nie zrobię Ci krzywdy.
Niestety jej słowa nie podziałały, wiec podeszła do niego
powoli z ponownym zamiarem pogłaskania go w celu dodania mu otuchy. Jednak nie
wiedziała, czy pozwoli jej na to ponownie. Pomogła mu już się trochę pozbierać,
więc na pewno ma siłę chociażby ją ugryźć. Podeszła do niego niepewnie,
przełykając ślinę i pogłaskała go nawet na niego nie zerkając. Jak wielkim zdziwieniem dla niej było, gdy
poczuła, iż jest cały napięty. Im dłużej to robiła, tym bardziej się
rozluźniał. W końcu odeszła od niego i zachęcającym ruchem ręki zaprosiła go do
domu. Wilk już trochę bardziej ufny wszedł do środka i zaczął rozglądać się
ciekawie.
- Tutaj – Alice wskazała na puszysty dywanik przed kominkiem
– jest Twoje posłanie . Natomiast tam – kontynuowała z uśmiechem widząc, że
wilk jej słucha i się przygląda się jej ruchom. Wskazała na schody prowadzące na wyższe
piętro. – śpię ja. Gdyby coś Ci się działo wystarczy, że do mnie przyjdziesz. –
ponownie się uśmiechnęła, po czym poszła do kuchni.
Niebieskooki położył się w wyznaczonym miejscu i czekał, aż
dziewczyna do niego wróci. Po chwili z kuchni dało się słyszeć szczęk naczyń oraz dźwięk odkręconego kranu. Alice wyszła z pomieszczenia trzymając w ręku dużą
miskę z nieznaną mu substancją. Postawiła ją przy nim jednak trochę dalej od
kominka.
- To woda – powiedziała z uśmiechem – gdybyś był spragniony.
A teraz odpoczywaj – rzekła po czym wyszła z pokoju.
Wilk już nie miał na nic siły. Położył głowę na łapach i
czując przyjemne ciepło pochodzące z kominka zasnął.
Alice weszła do pokoju z książką pod pachą. Spojrzała na
niego i uśmiechnęła się do siebie. To było naprawdę niesamowite uczucie.
Zdobyła właśnie zaufanie wilka. Nie mogła w to uwierzyć, ale gdyby go tak
zostawiła – nawet już opatrzonego – to raczej nie pożyłby długo. Mimowolnie
skrzywiła się na wspomnienie jego wyglądu, jeszcze zanim się zbliżyła. Był cały
we krwi, a drzewo przy którym się opierał także było w niektórych miejscach czerwone.
Prawdopodobnie to co zaatakowało wilka musiało go przycisnąć do pnia. Ma
wielkie szczęście, że jeszcze żyje. Usiadła na kanapie i zaczęła czytać
książkę. Wzięła byle jaką z kolekcji swojej mamy, jednak nie spodziewała się,
że tak się zawiedzie. Była oczywiście o miłości. Alice nienawidziła czytać
romansideł. Dobrze wiedziała, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach lub
książkach, a do tego fabuła jest wszędzie prawie taka sama:
- Główni bohaterowie
spotykają się gdzieś tam
- zazwyczaj idą na randkę
- Potem ze sobą są
- Następnie ktoś z nich się
wykłóca i się rozstają na jakiś tam czas
- Tylko po to, aby po kilku miesiącach znowu się zejść i być razem do końca życia
To tak bardzo przesłodzone, że aż nie można tego czytać.
Ze złością trzasnęła książką tak, że aż
wilk, który spał podniósł głowę ze strachu i zaciekawienia.
- Śpij dalej – szepnęła do niego czule – to tylko ja –
uśmiechnęła się widząc, że niebieskooki jej posłuchał i wrócił do swojego przerwanego
zajęcia. Odłożyła książkę na stolik, spojrzała na nią z nienawiścią, po czym wyszła z pokoju. Prawie przeczołgała się do łazienki, z powodu wyczerpania i wykonała
wieczorne czynności, następnie przebrała się i położyła do łóżka.
To był zdecydowanie ciężki
i dziwny dzień.
Pomyślała i już po chwili oddała się w objęcia Morfeusza.
Rozdział po prostu zaje*isty. Super piszesz. Nie mogę się doczekać co będzie dalej . :)
OdpowiedzUsuńLedwie skończyłam czytać pierwszy rozdział a tu już drugi xd No , ale co do rozdziału - cudowny. Naprawdę umiesz pisać i to jeszcze jak ;DD. Czekam na następne, i koniecznie mnie poinformuj o nowym rozdziale (w zakładce Sowiarnia).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, C.
Yay *.* Dopiero 2 rozdział a ja już kocham tą opowieść. Życzę Ci, abyś dotrwała z nią do końca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Qateshia ♥
PS: Informuj mnie nadal :)
Cudny rozdział :) Historia Alice jest bardzo wciągająca :) Nie mogę przestać czytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń