niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 4: Gość


Siemka :)
Oto rozdział 4. Niestety chciałam go dodać jak najszybciej, więc 
mogą być błędy :/
Jeżeli ktoś jakieś znajdzie to może napisać w komentarzu. ;)  Miłego czytania.



Podeszła do drzwi i powoli je otworzyła. Gdy spojrzała przed siebie zamarła na widok tego co było po drugiej stronie…. A raczej kogo. Za drzwiami stał chłopak z jej snu. Spojrzała w jego zielone oczy, w których widać było strach, szok i nadzieję. Dopiero teraz zauważyła, że niedaleko jej domu kręci się jeden z potworów. Alice dobrze wiedziała, że to jeden z tych, które nie widzą, a polują za pomocą węchu. Musiał go widocznie znaleźć i gonić przez jakiś czas. Bez zastanowienia, chwyciła chłopaka za ramię, wciągnęła do środka, ale zauważyła, że utyka na jedną nogę, więc zaprowadziła go na kanapę i dopiero tam puściła.

Patrzył na nią z wdzięcznością, ale także z zainteresowaniem. Robił to tak intensywnie, że się speszyła i spuściła wzrok. Zdała sobie sprawę, że dalej jest tylko w cienkiej koszulce nocnej. Jednak czując na sobie jego spojrzenie, ponownie uniosła głowę.
-
 Dzięki za ratunek – powiedział i uśmiechnął się nieznacznie – nazywam się Matthew Lynn, ale możesz mi mówić Mat – wyciągnął do niej rękę – a Ty?

- Alice Frost – Jak? – zawahała się – Jak się tu znalazłeś? – zapytała po chwili.

- To trochę długa historia, ale czuję, że jestem Ci ją winny – znowu się do niej uśmiechnął. Czuła, że go polubi. Wydawał się taki szczery, a poza tym – wreszcie ma z kim porozmawiać.

- D-dobrze – zająknęła się. – Skoro już tu jesteś, to przedstawię Ci mojego przyjaciela. – powiedziała, po czym wskazała na dywanik przed kominkiem. Mat podążył za jej wzrokiem i otworzył z przerażeniem oczy. Alice dopiero teraz zauważyła, że Moony się obudził. Siedział właśnie na swoim legowisku i przyglądał się chłopakowi nieufnie marszcząc przy tym nos i pokazując kły. Słychać było powarkiwanie.

- Powiedz mi proszę, że to pies.

- Pies? – Alice zrobiła zdziwioną minę. Podeszłą do wilka i pogłaskała go po głowie. Przymknął oczy, ale dalej był nieufnie nastawiony do gościa. – To mój wilk Moony – powiedziała z uśmiechem.

- Masz wilka? – nie ukrywał zdziwienia – Czuję, że też będziesz musiała mi o sobie trochę opowiedzieć.

- To także długa historia – uśmiechnęła się smutno – Najpierw musi do Ciebie nabrać zaufania – powiedziała już trochę weselej.

- Co? – Matt teraz był już przerażony – Co mam zrobić?

- Czy to nie jest oczywiste? – zapytała, trochę zbita z tropu – Musisz go pogłaskać – dodała już z uśmiechem.

Na początku zrobił przerażoną minę, ale już po chwili zbliżał się do wilka. Sam zainteresowany był nadzwyczaj spokojny. Czekał tylko na to co zrobi chłopak. Matt trochę ośmielony zachowaniem wilka pogłaskał go lekko po głowie, po czym odsunął się lekko.

- Noo.. – powiedziała Alice – chyba już to mamy za sobą. – Uśmiechnęła się pięknie – Co Ci jest w nogę? – zapytała, ponownie wbijając wzrok w miejsce, o którym wspomniała.

- Ah.. – westchnął – Gdy uciekałem, musiałem skoczyć z wodospadu. Upadłem trochę niefortunnie na nogę. – rzekł – Czuję, że się złamała – rzucił zbolałym tonem.

- Poczekaj tu chwilę – powiedziała, po czym ruszyła po schodach na górę. W tym czasie mat rozglądał się po domu i zadawał sobie pytania.

Kim jest Alice?

Dlaczego mieszka w małym domku pośrodku lasu?

Czemu ma wilka?

Jakim sposobem zdobyła jego zaufanie?

Gdzie są jej rodzice?

Takich pytań było wiele, ale nie potrafił na żadne odpowiedzieć. Alice wróciła z apteczką w jednej ręce i mokrym ręczniku w drugiej. Postawiła przy kanapie mały stolik, na który przetransportowała jego nogę i uklękła przy nim.

- Ja Cię opatrzę, a Ty możesz zacząć opowiadać – na jej usta wkradł się delikatny uśmiech, który Mattowi bardzo się spodobał.

To będzie ciekawa znajomość.

Pomyślał, po czym przytaknął głową.

- Dobrze – westchnął głośno – Mieszkam w małym miasteczku, w Irlandii - Swords. Niedawno skończył się rok szkolny i postanowiliśmy z kolegami, ze wybierzemy się na biwak do tego właśnie lasu. – mówiąc to patrzył się na zgrabne ruchy dziewczyny. Nie mógł uwierzyć, że opatruje go z taką szybkością, ale równocześnie bardzo delikatnie. Czuł się tak, jakby płatki róż muskały mu skórę. – Spędziliśmy parę dni i nocy na biwakowaniu blisko wyjścia z lasu, ale moim kumplom to nie starczyło. – ponownie westchnął – Zaczęliśmy się przedzierać głębiej w las, jednak im dalej szliśmy, tym bardziej się gubiliśmy. Niestety, – zatrzymał się i na chwilę zamilkł. Alice nie przerywała mu, tylko uważnie chłonęła każde słowo. – zaczął nas ścigać właśnie ten potwór, którego widziałaś. Był ogromny i szybszy od nas. – westchnął – Musieliśmy się rozdzielić. Za cel wybrał mnie. Uciekałem przed nim tak szybko jak mogłem, dopóki nie zobaczyłem wodospadu. – uśmiechnął się lekko – skoczyłem z niego z myślą, że on tego nie zrobi. Jednak znowu się przeliczyłem. Miał tylko taką, przewagę, że ja złamałem nogę i nie mogłem biec. – zatrzymał się na chwilę i kontynuował – Znalazłem jakąś jaskinię. Schowałem się w niej na jakiś czas. Później znowu wyszedłem i zacząłem szukać drogi powrotnej. Ujrzałem Twój dom – teraz spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się z wdzięcznością – Pomyślałem, że mam wielkie szczęście. Podbiegłem najszybciej jak mogłem, lecz potwór nie był taki głupi na jakiego wyglądał – uśmiechnął się krzywo – Jednak zdążyłem dobiec do drzwi. Z wielkim szczęściem przyjąłem to, że bez pytań mi zaufałaś i wpuściłaś – znowu się uśmiechnął. Kurde jaki on miał piękny uśmiech. – Resztę już znasz.

- Skończyłam – oznajmiła i usiadła na kanapie obok Matta – Miałeś dużo szczęścia.

- Taaak.. – znowu zapatrzył się w ogień – Ale do rzeczy – stwierdził przenosząc wzrok na Alice – teraz może Ty opowiesz mi o sobie?

Alice wciągnęła powietrze, po czym wypuściła je ze świstem i zaczęła opowiadać. Powiedziała mu o tym, jak żyła kiedyś, że nigdy nie opuściła lasu. Także o tym, co się stało z jej rodziną i o planie jej zemsty. Matt nawet nic nie powiedział. Dobrze ją rozumiał. Sam też by się tak czuł. Dziewczyna wyrzucała z siebie wszystko. Opowiadała o sobie oraz o tym jak spotkała Mooniego. Czuła się lżejsza. Nareszcie mogła się komuś zwierzyć i miała pewność, że jej słucha. 
Gdy skończyła  zapanowała głucha cisza. A ona poczuła wielką ulgę.

- Myślę, - zaczął po chwili – że na Twoim miejscu czułbym to samo. Straciłaś rodziców i zostałaś sama. Ja bym w takiej chwili się chyba załamał. Nie wiedziałbym co ze sobą zrobić. Ale wydaje mi się, że tylko dzięki niemu tak nie skończyłaś prawda? – pokazał głową na wilka. Alice pokiwała niepewnie głową. Matt uśmiechnął się do siebie – Tak myślałem – poszedł do Mooniego i pogłaskał go – Dobry z Ciebie przyjaciel – szepnął do niego. – Lekko kuląc wrócił na kanapę i spojrzał Alice w oczy. Nie wiedział czemu, ale ta dziewczyna go zaciekawiła swoją odwagą i zdrowym rozsądkiem.

- Jak długo będziesz chciał u mnie zostać? – zapytała niepewnie

- A ile potrzebuje moja noga?

- Nie długo – szepnęła, a Matt wyczuł w jej głosie smutek – około trzech miesięcy

- Dobrze – powiedział – jak tylko moja noga wyzdrowieje, opuszczę Twój dom – powiedział również ze smutkiem – nie chcę Ci się narzucać.

- Wcale się nie narzucasz! – krzyknęła tak szybko, że nawet siebie tym zaskoczyła – To znaczy... – zmieszała się – Wiesz, już tak dawno nie miałam z kim rozmawiać i…

- Brakowało Ci towarzystwa. – dokończył z uśmiechem. Alice pokiwała głową. – Rozumiem. Jeśli nie będę Ci przeszkadzał to mogę zostać trochę dłużej. – znowu spojrzał w jej oczy. Nie mogła uwierzyć jak ktoś może mieć takie piękne paczałki. Zatopiła się w nich. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Jednak pomógł jej w tym Moony, który przeciągał się ziewając przy tym. Speszona odwróciła wzrok. Nagle przyszła jej do głowy pewna myśl.

- Matt – ponownie na niego spojrzała -  czy Ty będziesz umiał wydostać się bezpiecznie z lasu?

- Cóż – zastanowił się chwilę – chyba nie – powiedział ze zrezygnowaniem. Zauważył jednak, że Alice nad czymś intensywnie myślała, ponieważ zmarszczyła brwi i wpatrywała się usilnie w nieznany mu punkt. – Co jest? – spojrzała na niego –trochę wystraszona, a trochę szczęśliwa.

- Myślę, że..

- Że… - ponaglił ją chłopak

- Że mogłabym pomoc Ci wydostać się z lasu – powiedziała, już trochę pewna siebie

- Ale jak? – teraz był już trochę skołowany – przecież mówiłaś, że nigdy z niego nie wychodziłaś.

- Bo nie wychodziłam – szepnęła – ale już dawno chciałam to zrobić – spojrzała mu w oczy – Ja go muszę znaleźć.

- Rozumiem – również patrzył jej w oczy – ale czy wiesz jak stąd wyjść?

- Nie do końca, ale wiem jak tu przetrwać. Znam potwory i wiem jak się przed nimi bronić.

- Całe szczęście – powiedział z ulgą, ale zobaczył, że jej twarz nie rozluźniła się. – Co Cię jeszcze martwi?

- Bo… - zaczęła – nie wiem czy sobie tam poradzę – spojrzała na niego – Wiesz… jak już stąd wyjdziemy. Ja zawsze żyłam w lesie i nie wiem czy odnalazłabym się w mieście, a do domu mogę już nie trafić. – dokończyła smutno.

- Słuchaj – powiedział i przybliżył się do niej dyskretnie – Pomogę Ci, – uśmiechnął się – mogłabyś na początku zamieszkać ze mną. Za tą opiekę, którą teraz mi zapewniasz.

- Dziękuję – powiedziała i także się uśmiechnęła. – Może zaprowadzę Cię do pokoju? – pokiwał głową, więc wstała i pomogła mu w tej samej czynności. Zaprowadziła go przez schody na górę i pomogła w położeniu się.

- Poczekaj chwilę – powiedziała po czym wyszła z pomieszczenia. Matt rozejrzał się dookoła. Pokój był w kolorach beżu i brązu. Siedział na dwuosobowym łóżku znajdującym się naprzeciwko drzwi. Po jego prawej stronie, pod oknem, stało biurko, a po lewej – szafa. Wróciła po chwili razem z parą kul – Masz szczęście, że mój tata złamał kiedyś nogę.

- Dziękuję – rzucił patrząc się na nią z wdzięcznością.

- Tu masz piżamy, – podała mu ubrania – a w szafie są ubrania mojego taty – przerwała na chwilę – myślę, że będą na Ciebie pasować – uśmiechnęła się serdecznie. – Dobranoc – dodała wychodząc

- Dobranoc.

Alice położyła się do łóżka i ponownie postanowiła  zasnąć. Mimo wydarzeń, była dopiero druga w nocy. Myślała jeszcze długo za nim się jej to udało.

3 komentarze:

  1. po przeczytaniu pisze welkie WOW, strasznie mi sie podobalo, z reszta wiedzialam ze bedzie zajebiste :) gratuluje i czekam nie cierpliwie na wiecej :) powodzenia :)
    Anka.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) Nominowłam Cię do Libster Award na
    iloveyou-kedavra.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń